Objawienia maryjne w Nowym Wiecu

“Pielgrzym”, nr 88 z 1 sierpnia 1878 roku

 

Co tak naprawdę wydarzyło się w Nowym Wiecu w latach dzieciństwa bł. Marty Wieckiej? Czy zjawiska, które tam miały miejsce posiadały charakter duchowy? Czy było to złudzenie lub oszustwo? Być może nigdy się o tym nie dowiemy, bo w pelplińskim archiwum diecezjalnym brakuje materiałów, które z tamtych lat mogłyby zawierać odpowiedź na nasze pytania – materiały te zostały utracone – spalono je lub gdzieś zaginęły. Zapewne wydarzenia z Nowego Wieca ktoś dokumentował, ale chyba do wielu zapisków z tego czasu już nie dotrzemy. Pozostały jedynie zapisy wspomnień, które powstały przy okazji dokumentowania życia bł. Marty Wieckiej. Nasza patronka mieszkała wtedy w Nowym Wiecu. Zapewne o tych wydarzeniach słyszała, może była świadkiem ożywionego ruchu religijnego w tamtym czasie. Te wydarzenia mogły mieć wpływ na szczególne nabożeństwo błogosławionej Marty do Maryi. Może tamte doświadczenia umocniły Martę w świętości i miłości do Matki Bożej. Czemu zatem nie otrzymały wyraźnej aprobaty Kościoła katolickiego? Oto co się wydarzyło…

W 1878 roku gdy Marta miała około 4 lata w Nowym Wiecu stało się głośne rzekome objawienie się Matki Bożej kilku dziewczynkom (katoliczki Franciszka i Antonina Kamińskie oraz protestantka Karolina Buchówna). Wspomnienia o tym wydarzeniu, przy okazji spisywania życiorysu bł. Marty, znalazły się w wypowiedziach niektórych członków rodziny i starszych parafian. (Stosowne materiały są w posiadaniu Archiwum Sióstr Miłosierdzia w Krakowie.) Przedwojenny “Pielgrzym” – czasopismo diecezji chełmińskiej – wspomniał o tym wydarzeniu (patrz FOTO) ze względu na napływ licznych wiernych. Po raz pierwszy dziewczynki zobaczyły Matkę Bożą w czasie pasienia gęsi. Było to na polu niemieckiego właściciela o nazwisku Schnej. Miejsce to było zlokalizowane naprzeciw posiadłości ziemskiej rodziców Marty. Pracujący w polu ludzie mieli rzekomo widzieć jakieś światło. Kobiety podobno rozpoczęły spontanicznie modlitwę na klęczkach, mężczyźni prawdopodobnie to zignorowali. Owo zjawisko miało się powtarzać przez sześć tygodni. Za każdym razem dzieci były odprowadzane przez to światło do wioski. Te niezwykłe zajścia w Nowym Wiecu połączone były z wzmożeniem pobożności na tych terenach, uczestnicy tych wydarzeń odmawiali też wspólnie różaniec. W końcu to co działo się w Nowym Wiecu spotkało się z kategorycznym sprzeciwem właściciela pola gdzie gromadzili się ludzie. Było to spowodowane zniszczeniem plonów. Na prośbę dzieci to zjawisko przeniosło się w okolice cmentarza ewangelickiego, a potem do Wysina. Padła tam intrygująca i przerażająca zarazem przepowiednia, że proboszcz z Wysina, który nie uwierzył w prawdziwość objawień, zginie tragicznie. Rzeczywiście dwa lata później ów ksiądz zginął w wypadku, gdy wracał z odpustu w Pogódkach.