W poszukiwaniu śladów świętości

Pierwszy raz w poszukiwaniu jej śladów przybyłem do Bochni kilka lat temu. Zatrzymałem się oczywiście przed dawnym szpitalem, późniejszą stacją pogotowia ratunkowego, z tą myślą: “Ona tu pracowała”. Trochę żal, że nie można wejść do budynku, wszystko zamknięte, nieczynne. Trafiłem też do bocheńskiej bazyliki św. Mikołaja. Może tutaj wpatrywała się w krzyż Chrystusa i tutaj słyszała Jego głos? Odwiedziłem także szpital jej imienia, życzliwie przyjęty przez dyrektora, spotkałem się z księdzem kapelanem i pielęgniarkami tutejszej lecznicy. Serdecznie zaprosiłem do nas na Pomorze. Dziś jestem uradowany, że mogłem ich poznać i gościć na Pomorzu, gdy latem skorzystali z zaproszenia i przybyli w miejsca rodzinne swojej patronki. Do dziś miło wspominamy ten czas.

Drugi raz przyjechałem w roku jubileuszowym – 150 rocznicy narodzin i 120 rocznicy śmierci. Wciąż nurtują mnie te same pytania co kilka lat temu, podczas pierwszych odwiedzin: na ile jest tu w Bochni znana? kto ze współczesnych mieszkańców miasta o niej słyszał? kto czytał jej biografię? Czy to możliwe, że ohydne oszczerstwo bocheńskie, wciąż jeszcze pozostało w pamięci kolejnych pokoleń mieszkańców miasta? Czy też raczej umarło wraz z jej odejściem? I wreszcie: czy decyzja Kościoła o jej beatyfikacji sprawiła, że społeczność Bochni zaprosiła ją na nowo do swej świadomości?
Wychodząc z dworca kolejowego sam nie wiem gdzie tym razem trafię. Już tradycyjnie przechodzę obok dawnego szpitala, miejsca pracy naszej błogosławionej z Pomorza. Budynek jak przed kilku laty – zamknięty, niszczejący. Dowiaduję się, że są jakieś plany, by go zagospodarować, ale kiedy to nastąpi – nikt nie wie. Rozglądam się, szukam gdzie mógł być dom sióstr, pytam sąsiadów – niewiele wiedzą, niestety. Potem muzeum, tam otrzymuję dobry namiar – Janina Kęsek, Stowarzyszenie Bochniaków. Jak się po kilku dniach okazuje to jedna z tych osób, które bardzo dobrze znają tematykę, która mnie interesuje. Już wiem, gdzie odnaleziono ślady po siostrach szarytkach – w starym, już nieistniejącym domu przyszpitalnym. Potem czytelnia i biblioteka publiczna – bardzo życzliwe bibliotekarki wspierają mnie w poszukiwaniu materiałów archiwalnych i starych artykułów na temat bocheńskiej pielęgniarki. Dowiaduję się nieco o szkole gimnazjalnej w której uczył się Jan Nosal, krewniak księdza Lipińskiego, bocheńskiego duszpasterza. Potem obszerna publikacja pana Teofila Wojciechowskiego o kościelnych dziejach Bochni otwiera mi oczy na tematykę obecności Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w tym mieście oraz przybliża postać owego kapłana, który nieroztropną decyzją rozdmuchał przed laty całą aferę, z powodu której cierpiała owa błogosławiona siostra. W gruncie rzeczy był przecież jednak dobrym kapłanem – każdemu zdarza się popełniać błędy. Nie każdy jest w stanie zdobyć się na przeprosiny i przyznać się do błędu i pomyłki. On potrafił – uczynił to godnie i szczerze.
Te kilka godzin spędzonych w Bochni na długo zapamiętam. Mocno zamierzam wrócić tu po raz kolejny. Tym razem, by zaprosić miłośników bocheńskiej historii i wszystkich ludzi głęboko wierzących oraz związanych z tutejszą parafią do odwiedzin na Pomorzu. Bardzo chciałbym spotkać i ugościć Bochniaków u nas na Kociewiu. W Nowym Wiecu gdzie w domu Pauliny i Marcelego urodziła się Marta Wiecka. W Szczodrowie – gdzie stoi pomorska perełka drewnianego budownictwa sakralnego. W tej zabytkowej świątyni dla małej Marty zostały otwarte strumienie wody chrzcielnej i drzwi do wspólnoty Kościoła. Zaprosiłbym miłych gości do Skarszew, by pokazać kościół parafialny, gdzie przyszła błogosławiona kilka razy w tygodniu uczestniczyła we Mszy świętej i katechizacji przyparafialnej. Jej gorliwość i rodzące się powołanie do życia zakonnego uzdolniło ją, by bardzo wcześnie wstawać i pieszo przemierzać ponad 10 km., na spotkanie Jezusa w Komunii Świętej i studiowanie katechizmu. Pokazałbym gościom z południa Polski Pelplin z piękną katedrą. Tutaj, w niższym seminarium duchownym, gdzie zamierzał wstąpić jej młodszy brat, Marta wykazała się determinacją i mocnym charakterem, otwierając bratu możliwość nauki, mimo braku z miejsc z powodu ograniczeń jakie nakładał zaborca. Zaprosiłbym na starogardzki dworzec kolejowy skąd przyszła siostra miłosierdzia wyruszała pociągiem z kociewskiej ziemi, by już nigdy w te okolice nie powrócić. Nowa Cerkiew z kościołem gdzie jej rodzice wzięli ślub, Gętomie gdzie mieszkali jej dziadkowie, piaseckie sanktuarium maryjne, gdzie modlono się o jej zdrowie, okolice Nowego Wieca i Wysina gdzie w latach młodzieńczych Marty Wieckiej miało dojść do rzekomych objawień maryjnych, których jednak władze kościelne nie potwierdziły.
U nas na Pomorzu błogosławiona Marta Wiecka ma swoje znaczące miejsce w życiu duszpasterskim diecezji pelplińskiej. Dużo się dzieje wokół jej postaci i świętości. Corocznie pod przewodnictwem biskupa w rodzinnej wiosce modlą się tłumy pielgrzymów. Wielu z nich przybywa pieszo z różnych okolic. Sporo świątyń w naszej diecezji posiada już relikwie drugiego i trzeciego stopnia. Dzięki diecezjalnemu Radiu Głos i innym lokalnym mediom, wielu Kaszubów i Kociewiaków miało już okazję usłyszeć kim była nasza beatyfikowana siostra. Kiedy tylko to możliwe, w różnych uroczystościach biorą udział spokrewnieni z rodziną naszej patronki. Niejednokrotnie zapraszamy też jej rodzinę duchową – Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo i zawsze się cieszymy gdy one towarzyszą naszym modlitwom. Przed pandemią w kociewskich i kaszubskich szkołach odbywały się konkursy wiedzy o błogosławionej Marcie. W lokalnych telewizjach i na kanałach internetowych powstał już niejeden reportaż czy też film biograficzny o naszej świętej rodaczce. Decyzją biskupa pelplińskiego Kościół zatwierdził katolickie Stowarzyszenie jej imienia. Czciciele, spokrewnieni i zainteresowani jej życiem, mają częste okazje do spotkań na różnego rodzaju konferencjach tematycznych i nabożeństwach organizowanych dla upamiętnienia bł. Marty. Powstało o niej już kilka prac naukowych w tym doktorat księdza Andrzeja Piernikarczyka, kolejne są w przygotowaniu… W Szczodrowie szkoła jej imienia, a w Bochni szpital pod jej patronatem – to miejsca pod jej odczuwalną opieką.
To byłaby wielka radość gościć ponownie mieszkańców Bochni u nas, może właśnie na dorocznych majowych uroczystościach w Nowym Wiecu. Może być też inny dogodny termin – każdą grupę pragniemy serdecznie przywitać, oprowadzić, przybliżyć historię życia naszej błogosławionej pielęgniarki z Pomorza. Przez te lata od beatyfikacji (2008 rok) niejedną grupę pielgrzymów już gościliśmy, ruch pielgrzymkowy systematycznie wzrastał. Marta Wiecka – to właśnie ona nas łączy – Pomorze, Małopolskę i tereny obecnej Ukrainy – Kresy. Może dzięki wspólnym spotkaniom i wzajemnym odwiedzinom – Bochniaków na Pomorzu i Kociewiaków w Małopolsce – poznamy Martę Wiecką w nowym świetle, odkryjemy nowe aspekty jej życia i świętości. Zapraszamy do nas na wspólne majowe modlitwy w roku jubileuszowym (11 maja 2024). One będą dobrym pierwszym krokiem do dalszej współpracy w lepszym poznaniu i uczczeniu naszej wspólnej patronki. Warto też zajrzeć na strony internetowe: www.martawiecka.pl oraz www.martawiecka.pelplin.opoka.org.pl

Przedruk z:

Wiadomości Bocheńskie, nr 1 (139) Wiosna 2024, rok XXXVI, s.18-20